Jestem mamą dziesięciolatka, zawodnika piłki nożnej. W ostatnim czasie uczestniczyłam w zebraniu klubowym, w trakcie którego rodzice dzieci mieli możliwość zgłaszania trenerom swoich uwag czy rozczarowań.
Przysłuchiwałam się toczącym rozmowom, które dość szybko przybrały formę zarzutów rodziców w stosunku do trenera. Słysząc wypowiadane treści, ogarnęła mnie fala smutku, a następnie silnej złości. Kolejno moja wyobraźnia stworzyła niezwykle przygnębiający obraz. Obraz samotnego, smutnego i dobrze wytresowanego dziecka, które osiąga same sukcesy, bo tego oczekują do niego rodzice. W świecie mojego wyobrażonego dziecka nie było miejsca na zabawę, dziecięce roztargnienie czy codzienne „głupoty”, nie było przestrzeni na doświadczanie. Temu dziecku odebrano również prawo do popełniania błędów i rozwoju, co powinno być nieodłącznym elementem funkcjonowania młodego człowieka.
Idee i strategie trenerów wydawały mi się bardzo sensowne. Tym bardziej nie rozumiałam niektórych postaw rodziców. Metodę, którą promują trenerzy jest rozmowa i docieranie do naszych dzieci poprzez wskazywanie im ich mocnych stron, a nie wytykanie braków. Zawodnik, schodząc z boiska w trakcie meczu, dostaje informacje zwrotne od trenera, co należy poprawić. Komunikat do zawodnika jest sformułowany w sposób życzliwy i nie odbierający mu godności. W trakcie treningów dzieci są uczone współpracy i samodzielnego myślenia, a nie wykonywania bezmyślnie komend i rozkazów trenera. Jedną z naczelnych zasad jest zbudowanie silnego i wspierającego się zespołu – piłka nożna jest przecież dyscypliną wymagająca pracy zespołowej, a nie promowaniu indywidualnych jednostek – „Wszyscy chłopcy dostają szansę”. Trenerzy podkreślali, że zależy im na wydobyciu z każdego dziecka potencjału, dlatego też umożliwiają im eksperymentowanie i doświadczanie. Tłumaczyli, iż jednym z takich elementów jest gra na różnych pozycjach i w różnych momentach meczu, co wydaje się bardzo racjonalnym rozwiązaniem. W przypadku gdy „mali zawodnicy” przeszkadzają na treningu, trenerzy nie krzyczą na nich, nie karzą ich np. pompkami. Czekają cierpliwie, dając im możliwość wewnętrznego przemyślenia swojego zachowania i jednocześnie uspokojenia się. Pomiędzy zarzutami rodziców trenerzy wielokrotnie akcentowali, że to nie wynik meczu jest dla nich najważniejszy, a rozwój i możliwość dobrej gry, pozbawionej jednego celu – zwycięstwa, co starają się także przekazywać dzieciom. Większość rodziców, z którymi miałam okazję uczestniczyć w tym zebraniu, kompletnie nie rozumiała zasad oraz treści, o których mówili trenerzy. A nawet w dobitny sposób pokazywali, że się z nimi nie zgadzają.
Ich pomysł na dzieci (a także na moje dziecko, gdyż jest częścią tej drużyny) był następujący: „Na skróty do celu”. „Na skróty” czyli „opresyjnie”. A zatem – mają się słuchać i wykonywać bezmyślnie rozkazy. Być „the best” w pojedynkę i jednocześnie wygrywać wszystkie mecze. A jak przegrają, to pod żadnym pozorem nie wolno im płakać! Tylko brać się do roboty na treningach, a nie lenić czy bawić. W trakcie spotkania, wyraźnie wybrzmiało, iż rolą trenera według rodziców jest wskazywanie błędów po to, żeby je wyeliminować, co ma doprowadzić do zwycięstwa, na którym wszystkim tak bardzo zależy. W przytoczonym podejściu nie widać dziecka, zawodnika, istoty. Liczy się cel i tak też – wg większości rodziców- należy programować nasze dzieci.
Zapewne trochę przejaskrawiłam opisywaną sytuację, ale chciałam w ten sposób zwrócić uwagę na to co my – rodzice robimy (bardziej świadomie lub mniej) naszym dzieciom.
Prawda, że przerażające? A przecież każdy z nas, osób tam zebranych, zadeklarowałby, że kocha swoje dziecko i chce dla niego jak najlepiej.
Sytuacja, którą opisałam doprowadziła mnie do pewnych refleksji, którymi chciałabym się podzielić z innymi i zwrócić uwagę na bardzo ważne kwestie.
1. Przede wszystkim należy zacząć od tego, iż każdy człowiek, a w szczególności ten najmłodszy, ma potrzebę bycia szanowanym i traktowanym z godnością.
2. Kreatywne myślenie. Kiedy następuje jego rozwój? Gdy pozwalamy dzieciom samodzielnie myśleć. Nasze dzieci to nie pionki ustawiane na szachownicy! Dziecko to refleksyjna i przeżywająca istota. Pozwólmy mu myśleć i mieć wpływ na otaczający go świat.
3. Jest takie powiedzenie, że „los płata nam figle”. Życie potrafi zaskakiwać i czasem ci najsilniejsi stają się słabszymi, a ci słabi silnymi. Na tym polega rozwój i potencjał każdego dziecka. Każde dziecko ma swój czas na rozwój i nabywania nowych umiejętności. Promując tylko silne jednostki i skupiając się na nich możemy popełnić błąd, coś przeoczyć, a tym samym zgubić jakiś „nieoszlifowany diament”.
4. Czy jest coś piękniejszego w życiu dziecka od doświadczania i wyjścia ze sztywnego schematu i jednej utartej ścieżki? Pamiętajmy, że rzeczy magiczne zwykle zdarzają się poza strefą komfortu i poza wyuczonym schematem!
5. Nie ma nic bardziej pożądanego w zachowaniu dziecka niż tzw. wewnętrzna motywacja oraz uznanie tego, co ważne i pożądane za swoje. Aby taki proces nastąpił, musimy pozwolić dziecku to zrozumieć i pozwolić uwewnętrznić doświadczenie. Może się to stać tylko i wyłącznie przy towarzyszącym, wspierającym dorosłym.
6. Podejście, które nie jest nastawione tylko na wygrywanie, pozwala dzieciom odważyć się na popełnianie błędów i tym samym uczyć się na nich. Bez popełniania błędów nie ma rozwoju. Oczywiście wymaga to obecności wspierającego dorosłego (rodzica, trenera) oraz bezpiecznej przestrzeni, bez wyśmiewania czy krytyki. Doświadczenie porażki w życiu każdego człowieka „małego” czy „dużego” jest bardzo trudne, ale i niezwykle ważne. Umiejętność radzenia sobie z porażkami daje nam siłę i moc, pomaga przetrwać.
Kończąc swój wywód, chciałam Wam napisać Drodzy Trenerzy, że jestem pełna uznania dla Waszej pracy. Mam nadzieję, że mimo różnych przeciwności wytrzymacie w swoich postanowieniach i nadal będziecie dawać naszym młodym zawodnikom wsparcie. Pamiętajcie, że dla młodego człowieka spotkanie na swojej drodze empatycznego i wspierającego trenera jest doświadczeniem wzmacniającym, do którego można się odwołać w przyszłości i czerpać z niego samą korzyść i siłę.
Powodzenia!