Żyjemy w trudnej rzeczywistości i czekamy, kiedy w końcu „to się skończy i będzie normalnie”, czyli tak jak przed epidemią Covid -19. Jako ludzie mamy tendencję do planowania, patrzenia ciągle przed siebie. Jeśli jesteśmy seniorami oglądamy się w przeszłość, rozpamiętujemy swoją młodość i czas, który już bezpowrotnie minął. Żałujemy, że już więcej za nami niż przed nami. Gorzkniejemy i zazdrościmy innym: młodości, urody, sukcesów zawodowych i oczywiście zdrowia. Żyjemy tym „co było”, lub „tym co będzie”. Myślimy: „Jak to wszystko się skończy to”,„Pojadę na długie wakacje”, „Zmienię pracę”, „Znajdę sobie kogoś”, „Pogodzę się z sąsiadem” a jeśli dożyjemy sędziwego wieku mamy nadzieję, że dożyjemy końca epidemii. A co jeśli Covid -19 zostanie z nami na dłużej? Co się stanie jeśli nasze życie będzie już na zawsze wyglądało inaczej niż przed epidemią?
Część z nas udaje, że tak naprawdę nic takiego się nie zmieniło i próbuje żyć tak, jakby pandemia go nie dotyczyła, ignorując zdrowie swoje i innych. Część natomiast żyje w ciągłym lęku i niepewności tego co przyniesie jutro. A może jako dorośli zatrzymamy się na chwilę i weźmiemy przykład z …..małych dzieci, które żyją TU I TERAZ. Jeśli coś je ucieszy, cieszą się całym sobą, jeśli zasmuci, smutek widać od czubka głowy, aż po mały palec u stóp. Dziecko otwierając rankiem oczy zachwyca się tym, że świeci słonko, pada śnieg, przeleciał ptaszek, a mama dała pyszne śniadanko. Żyje bieżącą chwilą, nie tracąc ani sekundy życia z oczu. Malec nie zamartwia się przyszłością, ani nie rozpamiętuje przeszłości, jest TU I TERAZ, w tym momencie życia i czerpie z tej chwili pełnymi garściami, przeżywając całą gamę emocji i doświadczając siebie i wszystkiego co je otacza. Ktoś powie- „Ale ja nie jestem dzieckiem, mam swoje lęki, swoje kłopoty, to niedojrzałe zachowywać się jak dziecko.” Ale czy na pewno miarą dojrzałości jest ciągły bieg po: sukces, pieniądze, powodzenie. Epidemia pokazuje ludzkości, że jesteśmy bezsilni wobec natury, że nie mamy wpływu na wszystko, że nie jesteśmy wszechwładnymi panami świata. Nasz los tak naprawdę nie zależy od nas. Życie jest bardzo kruche, a my tak jak każda roślina i zwierzę, jesteśmy częścią tej natury, a nie jej zarządcą. Z powodu właśnie tej kruchości istnienia, trzeba obudzić w sobie nasze wewnętrzne dziecko, uśmiechnąć się do niego i zacząć żyć TU I TERA. Zatrzymać się z „pędzącego pociągu” choć na moment i zobaczyć urok bieżącej chwili, zbierać do naczynia okruchy dnia codziennego i małe radości, aby móc pić z tego naczynia w trudniejszych chwilach, których w życiu z pewnością nam nie zabraknie. Obudźmy w sobie „wewnętrzne dziecko”, bądźmy TU I TERAZ, nie traćmy z oczu żadnej minuty życia. „Za każdym razem, gdy na świat przychodzi dziecko, świat jest tworzony od nowa” jak słusznie powiedział Joestin Gaarder. Niech trudne doświadczenia czasu pandemii pozwolą odrodzić w nas wewnętrzne dzieci i niech one będą przewodnikami w nowej rzeczywistości.