Czwartkowe popołudnie

Czwartkowe popołudnie, czas zajęć dydaktycznych w miejskim przedszkolu. Jest grudzień, goni plan edukacyjny, trzeba regularnie ćwiczyć do przedstawienia bożonarodzeniowego, za chwilę zajęcia dodatkowe,
a Jej sposób myślenia o czasie często przywołuje mnie do myślenia o tym, jak zwykliśmy go traktować i jak się nim posługujemy, oddalając się od tego co szczęśliwe, w stronę tego co koniecznew międzyczasie jeszcze podwieczorek. Kończą się piec pierniki, które dzieci zrobiły rano. O tym, że schematy są dzieciom przydatne zwykliśmy myśleć niewystarczająco lub przesadnie. W przedszkolu zadaniowość jest ceniona, więc i dzieci spędzają czas w uporządkowanym rytmie.

            Czterolatki są pełne wrażeń tego dnia, podekscytowane, bystre, ale też zmęczone. Skupiają się na zabawach i opowieściach, jakie proponuje im „Ciocia”. Starają się bardzo, chociaż co i raz pojawiają się wątki poboczne („A Ty Ciociu nosisz maseczkę, bo nie chcesz się zarazić koronawirusem.”, „A mój tata miał wczoraj urodziny.”, „Ciociu, ładną mam bluzkę? Popatrz, tak się zmienia!”). Ciocia przywołuje dzieci, stara się pokierować ich uwagę w stronę tematu zajęć; nie ma czasu na pogaduszki. „Nóżki na kokardkę. Igor nie zaczepiaj teraz Emila, wracamy do zajęć.”. Poobiednia pora wyraźnie daje o sobie znać. Za oknem, mało zauważalny do tej pory, śnieg sypie już gęsto. Dzieci nie wytrzymują – odchodzą od koła, w którym siedziały przy Cioci i zafascynowane biegną, jedno po drugim, do okna. Śnieg! Pierwszy w tym roku. Ciocia w odruchu zerka na zegar – nie czas na przerwy, mają jeszcze sporo do zrobienia, i wtedy – myśl – wejrzenie do środka, wyjście z roli, stopklatka w dniu odruchowego reagowania – to pierwszy śnieg w tym roku; sama czuje chęć, aby popatrzeć na bielejący plac zabaw, gałęzie i ledwo udekorowaną choinkę. Kiedy dzieci radośnie opowiadają o śniegu, ciesząc oczy białym światem, Ciocia odkrywa, że dla części z nich, to pierwszy śnieg widziany na żywo. Nie w bajce, książce czy na planszy, która wisi na tablicy w sali. Urzeczywistnienie fantazji o śniegowej krainie, o którą niełatwo w ostatnich latach w naszym regionie. Ten moment, ułamek minuty, uświadamia dorosłej osobie, że dla dzieci eksploracja tej chwili ma wielkie znaczenie, większe niż jej plan. Zostają przy oknie, zostają przy sobie, swojej ekscytacji i odkryciu wspólnego przeżywania tej magicznej, i jakże rzeczywistej chwili, gdy to co znajome coraz szczelniej pokrywa śnieg. Snują opowieść o bałwanku, reniferach i zabawach na białym puchu. Czas nie ma znaczenia, zegar na ścianie mógłby poczuć się pominięty, zadania nie grają swej roli. Podwieczorek będzie piętnaście minut później; a może zdecydują się wyjść na troszkę na zewnątrz?

            Musiało zadziać się coś tak rzadkiego jak grudniowy, nie coroczny, śnieg, aby myśl o tym, co najważniejsze stała się tak klarowna.

            Kilka lat wcześniej, pewna Dwuipółlatka w krótkiej rozmowie:

– Czemu Ciocia poszła?
– Bo przyszedł już czas. Jak przyjdzie Twój czas, to też pójdziesz do domku.
– Nie przyjdzie mój czas; bo jest chory. Zostanę tutaj.

            Jej sposób myślenia o czasie często przywołuje mnie do myślenia o tym, jak zwykliśmy go traktować i jak się nim posługujemy, oddalając się od tego co szczęśliwe, w stronę tego co konieczne.

Moc przyzwyczajenia

Kolejne miesiące pandemii oddalają nas coraz bardziej od pamięci życia bez ograniczeń, bez stałego niepokoju o bliskich i siebie samych.  Wspomnienia minionego roku nieuchronnie uświadamiają nam, jak wiele się zmieniło. Są w pewien sposób słodko – gorzkie. Otwierają furtkę do wspomnień wolności, poczucia bezpieczeństwa, przewidywalności tego co się wydarzy, czasów spotkań z ludźmi i wspólnych wyjazdów. Ten przyjemny aspekt wspomnień niesie ze sobą jednak również refleksję  płynącą z uświadomienia sobie tych wszystkich rzeczy, które w tym roku nie będą dla nas w tak oczywisty sposób dostępne.

Jak radzić sobie w sytuacji ograniczeń, niepewności, niepokoju, braku bezpieczeństwa? W jaki sposób przystosować się do niełatwej rzeczywistości i zachować dobre życie? W poszukiwaniach odpowiedzi na te pytania warto zmierzyć się nie tylko z rzeczywistością, która nas otacza, ale również z samym sobą.

Często dzieje się tak, że w natłoku codziennych zadań i trosk jesteśmy skupieni na realizacji misternie skrojonego planu dnia. Wypełniamy minuty po brzegi, by na koniec dnia pracy, bycia rodzicem dla swoich dzieci, bycia odpowiedzialnym za swoich rodziców, sąsiadów, bliskich, nie znaleźć już czasu dla nas samych. Jesteśmy ze sobą przez całą dobę, czy jednak potrafimy opiekować się sobą choć w części tak jak innymi?

By móc się sobą zaopiekować musielibyśmy „namówić” samych siebie do świadomej obserwacji siebie i zdawania sobie sprawy z tych wszystkich momentów, w których dostrzegamy, że nie starcza nam już energii, że nasze mięśnie, oczy, kręgosłup są już zmęczone. Ta codzienna uważność na siebie jest bardzo istotna, szczególnie w sytuacji, gdy od wielu miesięcy żyjemy w nienaturalnych dla nas warunkach – przeciążeni, niepewni co przyniesie kolejny dzień, ze znacząco ograniczonym dostępem do naturalnych źródeł energii i zdrowia jak spotkania z bliskimi, znajomymi, wyjazdy.  Sytuacja, w której żyjemy już dłuższy czas w nieuchwytny sposób powoduje, że „przyzwyczajamy” się do napięcia, małej liczby spotkań i rozmów, braku poczucia bezpieczeństwa, zmęczenia. Przestajemy je zauważać. To efekt działania czasu. W pewien sposób żyjemy tak, jakby taki stan był naturalny – tłumacząc sobie, że tak musi być. Jednak to właśnie teraz warto przypominać sobie o tym, że dla naszej psychiki, dla naszego organizmu taki stan nie jest naturalny.

W takich okolicznościach warto być dobrym obserwatorem samego siebie i zwrócić uwagę na sygnały z naszego ciała, na nasze emocje. Świadomość tego, że jesteśmy zmęczeni, mamy kłopoty z koncentracją, czujemy złość lub niepokój, pozwoli nie ulec sile przyzwyczajenia, że to czego doświadczamy jest normą. Uważność na siebie jest rodzajem pracy na rzecz swojego dobrostanu. Świadomość przeciążenia pozwoli zatrzymać się przy sobie i porozmawiać ze sobą o tym, co jest nam potrzebne. Miejsce na te potrzeby będzie wymagało poczynienia ustaleń – z samym sobą i z bliskimi. Będzie też wymagało umieszczenia siebie na liście priorytetów a następnie zadania sobie pytań o to w jaki sposób, kiedy i jak często będziemy o siebie dbać. Uważność na siebie, swoje doznania i emocje jest początkiem tego procesu.

Jak zacząć być uważnym na siebie? Odpowiedź na to pytanie jest i łatwa i trudna. W pewien sposób wydaje się to oczywiste, że wiemy jak się czujemy.  Jednak możemy pomijać wiele aspektów świadomości siebie: to w jakim jesteśmy nastroju, jak śpimy, jak reagujemy na dodatkową powinność,  która przed nami staje, czy mamy chęć na rozmowę. Przechodzimy do porządku dziennego nad tym jak się czuje nasze ciało, jak szybko bije nam serce, czy często boli nas głowa, czy wysiłek fizyczny nie sprawia nam kłopotu.  Na początek pomóc może życzliwa obserwacja siebie i niepomijanie tego, co dostrzegamy. To rodzaj uwrażliwienia na sygnały z naszego ciała i budowania świadomości siebie i swoich potrzeb. To początek rozmowy z samym sobą i dawania sobie potrzebnej nam uwagi.

Echo minionych miesięcy

Minione miesiące wpłynęły znacznie na nasze życie. W większości jego sfer, chociażby zawodowej, obyczajowej czy światopoglądowej, potrzebne były przeorganizowania, a emocje towarzyszące nam na co dzień wymagają wyrozumiałości i wrażliwego zaopiekowania. Pandemia wywiera też wpływ na życie rodzinne; i chociaż koronawirus zdaje się nie być bezpośrednim zagrożeniem dla dziecięcych ciał, nie pozostaje obojętnym względem ich umysłów. Stres towarzyszący pandemii, kwarantannie i izolacji od codziennej nieskrępowanej codzienności dotyka bezpośrednio i pośrednio dzieci, tak jak i dorosłych. Kiedy spojrzymy na aktualną rzeczywistość, jako zbiór wydarzeń wymagających nowej organizacji i zmian, często wymykających się kontroli, łatwiej uwzględnić, że dziecięca percepcja ważnych w życiu dorosłych, próbujących odnaleźć się w tych warunkach i stworzyć bezpieczne, stabilne środowisko z całą pewnością wyostrza się i pracuje ze wzmożoną czujnością.

             Świat przeżyć i wsparcia dzieci skurczył się w tym czasie znacząco. Ograniczenie codziennych aktywności, brak dotychczasowych zajęć dodatkowych, rzadszy kontakt bezpośredni z rówieśnikami lub jego całkowity brak, izolacja od dziadków, wpływają ograniczająco na możliwości realizowania pragnień, ale też odreagowania trudów i frustracji. Dzieci doświadczają od najbliższych podwyższonego poziomu trudnych emocji również ze strony nauczycieli i innych, poza domownikami, opiekunów, z którymi spędzają czas w ciągu dnia.

Myślenie o komforcie i bezpieczeństwie własnym oraz dzieci w tych szczególnych warunkach, to codzienne drobne gesty, które z powodzeniem można włączyć do zwyczajów życia domowego, ale przede wszystkim rozumienie, z czym dzieci młodsze i starsze mierzą się na co dzień.

DZIECI MŁODSZE

  – potrzebują więcej rodzicielskiej uwagi, fizycznej obecności, ale też konkretnych pomysłów na wspólne spędzenie czasu w sposób angażujący w warunkach domowych. Warto podzielić czas spędzony w izolacji na ten podporządkowany obowiązkom oraz wyizolowany na zabawę, bez pośpiechu i rozpraszaczy. Dobrze jest zadbać o rutynę, codzienny plan, a jednocześnie różnorodność aktywności rozwojowych do wyboru.

– dzieci chcą wiedzieć, czego dotyczą emocje, które rozgrywają się wokół nich. Rozmowa z nimi na temat faktów dotyczących pandemii, przy doborze odpowiednich słów i kanałów przekazu ma szansę korzystanie wpłynąć na rozumienie sytuacji oraz obniżenie lęku. Pomocne mogą być w tym materiały dedykowane dzieciom młodszym – książeczki, bajki, pomysły na wspólne pracy plastyczne.

– ograniczenie dostępu do informacji płynących bezpośrednio z mediów będzie miało chroniący wpływ na dziecięcą percepcję i fantazję. Przefiltrowana opowieść bliskiej osoby jest zdecydowanie bardziej bezpieczna dla dziecka niż przekaz dziennikarski.

– największą motywacją dla najmłodszych jest wzorzec emocjonalny, ale też wzorzec zachowań obserwowany u najbliższych, bo przeżycia dzieci zabarwiają się emocjami i mechanizmami radzenia sobie, których doświadczają w kontakcie z rodzicami/ opiekunami. Dlatego też tak ważną jest wyrozumiałość dla siebie samego, planowanie czasu na relaks.

– skupianie się na dobrych zachowaniach częściej niż na złych jest szczególnie ważne w warunkach stresu czy trudu sytuacyjnego związanego z izolacją. Jest wielce możliwe, że zachowania trudne pojawiać się będą częściej w tygodniach izolacji, nawarstwiających się obowiązków, poczucia przeciążenia. Warto starać się nadmiernie na nich nie skupiać, aby ich nie utrwalać, ale też nie wzmagać doświadczenia stresu i braku zrozumienia.

DZIECI STARSZE/ MŁODZIEŻ

– wiedza starszych dzieci i nastolatków na temat koronawirusa jest bogatsza niż wśród przedszkolaków i dzieci wczesnoszkolnych; rozmawianie z nimi o bieżących wydarzeniach oraz związanych z nimi przemyśleniach ma szansę stworzyć wspólne pole przeżyć, które poruszają i dotyczą zarówno dzieci, jak i dorosłych. Ważne, aby treści wnoszone przez adolescentów traktować z szacunkiem i zaciekawieniem, zamiast wchodzić w rolę bezwzględnego autorytetu. Wtedy też z większym powodzeniem możliwe będzie respektowanie przez nastolatków oczekiwań społecznych względem utrzymywania dystansu oraz dbałości o bezpieczeństwo innych, szczególnie trudnych do zaakceptowania w tej grupie wiekowej.

– warto podejmować również rozmowy na temat roli, jaką pełni dla nastolatka korzystanie z sieci; zarówno w kontekście gier jak i wszechobecnych informacji, związkach z pandemią.

Izolacja wzmaga potrzebę uczestniczenia w życiu społecznym za pośrednictwem mediów społecznościowych, tym samym wystawia młodego człowieka na mnogie, często sprzeczne lub nasycone emocjami treści. Ciekawość i chęć dzielenia się swoimi przemyśleniami na tematy bieżące może być pomocna w opracowywaniu przez nastolatka własnej wizji i wzrastającego światopoglądu.

– dom jest najlepszym miejscem do uczenia się życiowych umiejętności, proces ten zachodzi samoistnie. Paradoksalnie, czas pandemii staje się dobrym momentem, w którym dzieci mogą uczyć się od rodziców radzenia sobie ze stresem, z towarzyszącymi im emocjami, a także rozwiązywania sytuacji trudnych. Nie jesteśmy w stanie uniknąć doświadczenia niepewności i obawy (czy to w kontekście życia zawodowego czy szkolnego), ale warto wdrożyć zasadę, zgodnie z którą na każdą wątpliwość postarasz się znaleźć alternatywę, a w szukanie rozwiązań zastępczych włączysz dziecko, zwłaszcza, jeśli sprawa dotyczy jego samego.

– czas izolacji i przeorganizowań stwarza okazję do wprowadzenia zmian i nowych zasad na poziomie życia domowego. Podzielenie się obowiązkami, poleganie na sobie nawzajem wraz z docenianiem wkładu, jaki młody człowiek wnosi w waszą wspólną przestrzeń ma szansę doskonalić umiejętności zaangażowania, odpowiedzialności i współpracy. Dotyczyć to może indywidualnej strefy życia dziecka (jego pokoju), ale także – odpowiednio do wieku – przestrzeni wspólnej, np. gotowania, prania, sprzątania czy zakupów.

– pomocnymi w organizowaniu przeżyć, ale również stabilizowaniu emocji będą różne formy aktywności kulturalnej, począwszy od czytania literatury (niezwiązanej z pandemią), słuchanie muzyki, taniec, śpiew czy inne aktywności artystyczne. Poczucie odprężenia i oderwania od trudu rzeczywistości może stać się sposobem na regulowania napięcia i ogólny dobrostan emocjonalny.

– kluczowe zdaje się również wspieranie nastolatków, zwłaszcza tych, którzy na co dzień mają trudność w utrzymywaniu relacji rówieśniczych, aby dążyli do kontaktów na miarę możliwości i okoliczności. Zachęcanie do rozmowy, dzielenia się przeżyciami oraz przemyśleniami, w formie swobodnych rozmów czy wspólnych aktywności może stać się formą ochronną przeciw poczuciu osamotnienia i trudu indywidualnego.

A na koniec, ale nie w ostatniej kolejności pod względem istoty opiekowania się sobą i najbliższymi w czasie pandemii – w myśleniu o systemie wspierania rodzinnego nie bez powodu nasuwa się analogia do kolejności zakładania kamizelek ratunkowych na pokładzie samolotu. Dorosły, który wie, rozumie i współodczuwa ma szansę stworzyć warunki, w których dziecko czuje się bezpieczne. Bycie bazą dla dziecięcych trosk i trudności wymaga wyrozumiałości wobec siebie samego, przestrzeni, czasu i wsparcia, którego dorosły w tych czasach ma prawo potrzebować równie mocno.